Hampi to jedno z niewielu miejsc co do których byłem
przekonany, że muszę tam zawitać. Sprawiły to opowieści zarówno przyjaciół jak
i napotkanych po drodze podróżników o tym niesamowitym miejscu. Trudno pisać o Hampi
nie dotykając historii tego miejsca. W miejscu tej małej wioski jeszcze w XVI wieku
istniało jedno z największych i najpotężniejszych miast ówczesnego świata. Pozostałości
tej niegdysiejszej potęgi porozrzucane są w formie różnego rodzaju ruin na
przestrzeni kilkunastu/ kilkudziesięciu kilometrów. Ilość możliwych do
zwiedzenia miejsc jest ogromna a wręcz wydaje się nieskończona. Włóczyłem się
po okolicy tydzień i wiem, że zobaczyłem tylko mały ułamek pozostałości dawnej
stolicy Widźajanagar.
Ale zacznijmy od początku. Do Hampi dostałem się z Pune moją
wspaniałą Yamaszką FZ. Wyruszyłem rano i dotarłem wieczorem, lecz nie do samego
Hampi tylko do największego miasta w pobliżu – Hosapete. Tu udało mi się znaleźć
tani nocleg (150 rupii). Miałem problemy z motocyklem, dlatego też kolejny
dzień postanowiłem poświęcić na ich rozwiązanie. Zajęło mi to w sumie dwa dni i
kupę nerwów, lecz suma summarum mój Fazerek po wizycie w profesjonalnym
warsztacie Yamahy działa wreszcie bez zarzutu. Jeśli chodzi o miejsce do spania
to śmieszna historia, gdyż musiałem przekonać właściciela tego taniego hoteliku
do tego, że biały gość może spać w takich warunkach. Na początku nie chciał mi
bowiem dać tego pokoju zaklinając się, że nie ma wolnych miejsc dla mnie. W
jego głowie po prostu się nie mieściło, że białego turystę może zadowolić tak
prosta kwatera. Jestem jak pewnie doskonale wiecie bardzo mało wymagający.
Własna łazienka łóżko, nad którym mogłem powiesić moskitierę, wiatrak i
możliwość bezpiecznego pozostawienia swojego dobytku to było zdecydowanie więcej
niż się spodziewałem otrzymać za 150rupi wchodząc do tego miejsca w nocy z ulicy.
Gdy znów mogłem liczyć na mój motorek ruszyłem pierwszy raz
zobaczyć Hampi a tak właściwie jego główną świątynie Virupaksha. Tej nocy akurat
była pełnia księżyca, która jest bardzo ważna dla bogobojnych hindusów a ta była
do tego jeszcze wyjątkowa, gdyż księżyc był podobno największy w ostatnich kilkudziesięciu
latach. Wielu pielgrzymów przyjechało specjalnie na tą noc do świątyni co w
połączeniu z tłumami miejscowych dało atmosferę wyjątkowego święta, którego
szczerze w ogóle się nie spodziewałem. Uczestniczenie, a w zasadzie podglądanie
tego typu ceremonii bardzo mnie fascynuję, więc spędziłem w świątyni kilka
godzin. Niesamowite było obserwować jak z czasem jak mijał wieczór i ubywało
ludzi miejscowe małpy „polują” na wszystkie smaczne dary, które bogom
przynieśli pielgrzymi, a wszystko to w scenerii ognia niezliczonej ilości lamp
i świec. Wiem, że zdjęcia tego nie oddadzą, ale życie hinduskich świątyń po
zmroku, szczególnie w noce takie jak ta, ma w sobie coś z magii, spirytualizmu.
Nie wiem, jak to określić, ale zawsze łapie w nich taki jakiś klimat zadumy, refleksji
i spokoju pomimo panującego dokoła rozgardiaszu. Szukam sobie miejsce by
spokojnie przycupnąć i chłonąć tą niesamowitą energię.
Następnego dnia pożegnałem się z przemiłym właścicielem
hoteliku wypłaciłem pieniądze w bankomacie (godzina w kolejce) i ruszyłem na
drugi brzeg Hampi gdzie znalazłem fajny hostelik z widokiem na rzekę i
świątynie za 200rupi. Była to świetna baza wypadowa by włóczyć się po okolicy.
Posiadanie własnego środka transportu bardzo ułatwia przemieszczanie się po
okolicy i obniża koszty, gdyż można stołować się w pobliskich wioskach, gdzie
ceny posiłków są czasem 3 razy mniejsze niż w restauracjach i hostelach. Kryzys
finansowy sprawił, że jeszcze większą uwagę zwracałem do rozsądnego
gospodarowania gotówką co sprawiło, że w Hampi nie wydałem nic na wstępy. Będąc
odpowiednio długo można zorientować się w który dzień można zobaczyć daną
atrakcję za darmo i odpowiednio zaplanować zwiedzanie okolicy.
Hampii jego okolice to istny raj dla wspinaczy skałkowych. Jeśli
ktoś uprawia ten sport odnajdzie tu wiele szkół prowadzonych przez
fantastycznych ludzi jak i nieskończoną wręcz ilość tras dostosowaną do różnych
progów umiejętności. Też troszkę po wdrapywałem się po okolicznych skałkach
oczywiście samemu i nie miało to nic wspólnego z profesjonalnym wspinaniem, ale
dało mi to wiele satysfakcji. Jednego dnia miałem kiepską przygodę, gdy jakimś cudem
wypięły mi się kluczyki od motocykla i ześlizgnęły się w przepaść kilka metrów
w dół. Odzyskanie ich zajęło mi parę godzin i była to dobra nauczka pokazująca
jak przez głupotę i nieuwagę można wpaść w spore tarapaty.
Z ciężkim serduchem opuszczałem Hampi, gdyż bardzo przypadło
mi do gustu to miejsce. Teraz w pełni rozumiem poznanego tam szkota, że potrafi
spędzić tam po kilka miesięcy każdego roku. Niestety Hampi się zmienia, a
szczególnie miejsca po drugiej stronie rzeki. Na moich oczach buldożery na
rozkaz tutejszych władz i policji rozwaliły kilka hosteli i restauracji. Jeśli
nie wiadomo o co chodzi to wiadomo, że chodzi o kasę. Właścicieli tych miejsc
nie było stać na postępowanie sadowe. Hampi przyciąga coraz to większe rzeszę
turystów a pieniądze te chcą przejąć w całości drogie hotele i resorty. W
najbliższym czasie tutejsze władzę planują zabronić prowadzenia hotelików i
restauracji w okolicach ruin. Szczerze mam nadzieje, że im się to nie uda, gdyż
decyzja ta zabije to miejsce. Pozostało mi tylko cieszyć się, że miałem
szczęście zwiedzać Hampi takim jakie jest ono jeszcze teraz.
A może by tak jebnąć wszystko i dołączyć do Mali?
OdpowiedzUsuńRacebook Casino: Racebook, Games, and Events - DrMCD
OdpowiedzUsuńExperience the 서산 출장샵 thrill of Racebook 경상북도 출장샵 Casino in 춘천 출장안마 every state! Featuring exclusive online 오산 출장마사지 casino games, table games, and slots, Roulette and 춘천 출장샵 Poker, Blackjack and