środa, 26 października 2016

Jak zdobyłem motocykl w Indiach czyli mission impossible.










Ostrzegam, post ten będzie dla większości nudny i nie będzie obfitował w wiele zdjęć.
Jeszcze przed wyjazdem do Indii kontaktowałem się z kolegą motocyklistą i Couchsurferem z Mumbaiu, by dowiedzieć się od niego jak się w ogóle do tego zabrać. Chłopak wytłumaczył mi wiele spraw, wymienił litanie rzeczy na które muszę zwrócić uwagę i upewnił mnie w przekonaniu że motocykl który nabędę to na bank nie będzie Royal Enfield, który wybierany jest przez 90% turystów. Powód prozaiczny - marka ta jak dla mnie i wielu jest synonimem zawodności :P. Po konsultacjach wybór padł na Karizme produkowaną przez firmę Hero Honda. Od kilku miesięcy śledziłem Indyjskiego OLXa orientując się w cenach i dostępności poszczególnych roczników i modeli. Wszystko wydawało się być proste przyjeżdżam obdzwaniam sprzedających posiadających najlepiej wyglądające sztuki i kupuję. Niestety jak to zazwyczaj bywa życie brutalnie zweryfikowało teorię. Po pierwsze zanim udało mi się zdobyć i uruchomić Indyjski numer telefonu (karta sim w sieci Airtel) minęły 3 dni. Jak się okazało można to zrobić dosłownie w godzinę ale dealer olał mnie i wprowadził moje dane do systemu dopiero po 2 dniach. Gdy czekanie na aktywacje simu się przeciągało poszedłem do innego gdzie miła pani załatwiła wszystkie formalności od reki. Tak właśnie stałem się posiadaczem dwóch Indyjskich numerów telefonu :) Po drugie jeśli jesteś obcokrajowcem to handlarze używanych motocykli najzwyczajniej w świecie będą chcieli cie "wykorzystać" (napisał bym brutalniej ale mama to też będzie czytać ;) Miałem propozycje kupna takich rupów za taką kasę że pożal się boże. To i tak było coś. Inni sprzedawcy w ogóle nie chcieli ze mną gadać gdy nie posiadałem stałego adresu w Indiach, który w ich mniemaniu był niezbędny. Jeśli handlarze odsyłali mnie na drzewo, możecie sobie wyobrazić gdzie mnie odsyłali normalni prywatni sprzedawcy z OLX. Powoli robiłem się zdesperowany. Mumbai zaczynał mnie przytłaczać a perspektywę zdobycia motocykla coraz bardziej widziałem w czarnych barwach. Na szczęście miałem do pomocy wspaniałych ludzi zapoznanych przez Couchsurfing. Jeden obdzwaniał oferty z OLX i tracił swój cenny czas by je oglądać czasami nawet beze mnie by było szybciej. Innym razem kryłem się za zakrętem przed sprzedającym, by nie wiedział, że to dla turysty. Niestety wszystkie fajne Karizmy albo posiadały wyjątkowego ponoć jak na indyjskie warunki właściciela, który chce wszystko zrobić zgodnie z literą prawa i jak najszybciej przepisać motocykl na nowego właściciela albo były obarczone hipoteką itp. Jeśli chodzi o pierwszą sytuację już wyjaśniam. Zbywając motocykl w Indiach powinno się go przepisać na nowego właściciela co w urzędach może trwać ok 60 dni. Do tego właściciel musi posiadać adres w Indiach najlepiej zgodny z lokalizacją zarejestrowanego motocykla. Oczywiście ta opcja nie wchodziła w grę. By to obejść można kupić motocykl otrzymać od sprzedawcy komplet jego papierów(certyfikat rejestracji, certyfikat spełnienia norm środowiska, ubezpieczenie) oraz podpisane przez poprzedniego właściciela formularze 28, 29, 30. Formularze te to taka umowa sprzedaży in blanco. Znaczy formalnie motocykl jest jeszcze na poprzedniego właściciela ale gdy chcesz go sprzedać kolejny hinduski nabywca posiadający odpowiedni adres wpiszę swoje dane i gotowe. Brzmi troszkę szemranie nieprawdaż? No własnie ale inaczej tego obejść się nie da i wszyscy obcokrajowcy marzący o śmiganiu swoim a nie wypożyczonym sprzętem muszą tak zrobić. Tylko jak? Ogólnie gdy obcokrajowiec spowoduje jakiś wypadek i zwieje a ktoś zauważy nr rejestracyjny problemy będzie miał ostatni zarejestrowany właściciel. Oczywiście, że gość będzie miał ksero waszego paszportu i prawka ale jak wy już będziecie gdzieś na krańcu świata to on zostanie w dupie. Dlatego wielu hindusów w ogóle się w coś takiego nie będzie bawić. Pozostają tylko ci, którzy naprawdę szybko potrzebują kasy i nie myślą co będzie gdy... Na tym wszystkim najlepiej wychodzą handlarze wykorzystujący podbramkową sytuację sprzedawcy, który na gwałt potrzebuje gotówki i kupującego turysty, który szybko chce mieć motocykl i ruszać w drogę.
A jak mi się udało? Jak zawsze dzięki szczęściu do poznawania wspaniałych ludzi. Inny z poznanych przez portal CS człowiek niestety nie mógł mnie ugościć u siebie, gdyż coś mu wypadło w pracy i musiał zostać po za Mumbaiem kilka dni dłużej. Jak wrócił i usłyszał jakie mam kłopoty chciał mi to wynagrodzić. Przez kilka godzin razem z nim i jego kierowcą jeździliśmy po "salonach" z używanymi motocyklami by coś znaleźć i nic. W końcu wpadł na pomysł by udać się do swojego wieloletniego mechanika by może on coś poradził. Facet powiedział że obdzwoni swoich klientów posprawdza kontakty i ogólnie by dać mu godzinę. Gdy zjawiłem się po 2 godzinach (nic w Mumbaiu nie trwa tyle ile się zakłada w najlepszym przypadku 2 razy dłużej), czekała na mnie Yamaha FZ 150 do przetestowania, oraz stary Royal Enfield z 76 roku. Za godzinę miała się jeszcze pojawić wymarzona Karizma ale handlarz ją obiecujący nigdy się nie pojawił.
Wybrałem Yamaszkę i jak do tej pory nie żałuję. Przyznam, że kusił mnie mocno klimatyczny wygląd staruszka Enfielda ale wszyscy ludzie jakich później spotkałem a znają się na tutejszych sprzętach mówią mi że świetnie zrobiłem.
Pan mechanik a właściwie Surya bo naprawdę się za kumplowaliśmy okazał się świetnym uczciwym człowiekiem. Tak naprawdę zrobił mi olbrzymią przysługę z dobroci serca bo na co dzień zajmuje się tylko Endfieldami a pozostałe marki ma w poważaniu tak dużo ma roboty. Jego ludzie dokonali mi kilku modyfikacji o które poprosiłem, a wieczorem po zakończonej robocie zaprosił mnie na piwo i przekąski by pogadać i się poznać. Powiedział mi ze jak tylko będę chciał z powrotem ode mnie odkupi Faziego a jak będę miał jakieś problemy w trasie mam dzwonić i najwyżej podać do telefonu miejscowego mechanika jak będzie marna sytuacja i sam nie dam rady. Póki co, odpukać, w takim celu się z nim nie kontaktowałem lecz tylko po parę rad eksploatacyjnych.
Jak do tej pory po hinduskich drogach zrobiłem dopiero ponad 1000km. Motocyklem, który najczęściej mnie wyprzedza jest własnie Karizma zarówno pierwszej (najczęściej) jak i drugiej generacji. Enfieldy mimo, że mocniejsze, na ogół wloką się niemiłosiernie.
Jaki motocykl radzę kupić by przemierzać Indie, właśnie karizmę, no chyba że stać cię na prawie nowego w wyśmienitym stanie Enfielda (za parę lat na rynku wtórnym będą tegoroczne himalaiany które wydają się wyśmienita opcja na te drogi). Najważniejsze by twój motocykl bez problemu osiągał prędkość w granicach 70-80 km i mógł ją spokojnie nie wysilając silnika utrzymywać. Będziesz mógł wtedy wyprzedzać 90% pojazdów na tutejszych drogach i nie przejmować się tym, że zbyt dużo pojazdów będzie cię atakować od tyłu ;) Jazda powyżej 100km/h jest zabawa w rosyjską ruletkę. Widziałem dziury o głębokości pół metra, ludzi jeżdżących pod prąd autostradami lub bez oświetlenia w nocy, krowy leżące i stojące jak gdyby nigdy nic na środku drogi za zakrętem czy gościa, który słoniem wymusił mi pierwszeństwo (serio serio). A to tylko wierzchołek góry lodowej sytuacji które możesz napotkać na tutejszych drogach. Czy jesteś w stanie ominąć lub wyhamować przed ww. zagrożeniami mając na budziku ponad 100 a do dyspozycji małą pojedynczą tarczę i bęben z tyłu może i tak ale czy warto ryzykować? Ja tych problemów mieć nie będę bo Fazi zbiera się tak do 100 maks ale że lubię mieć możliwość przyspieszania z reguły nie przekraczam 80tki. Oczywiście przy super nawierzchni bo bywa że 50siąt to już dużo.
Pewnie zanudziłem i 90% z was nie dobrnęła do końca ale kto wie może komuś się to kiedyś przyda. Ja takich informacji bardzo poszukiwałem i nie znalazłem.Powyżej zamieszczam kilka zdjęć mojego maleństwa, fotkę staruszka Enfielda którego nie nabyłem oraz wypadek który ostatnio mijałem ku przestrodze również dla siebie. Podobnych wraków jest tu trochę i już nawet się nie zatrzymuję by je fotografować. Trzymajcie za mnie kciuki.

2 komentarze:

  1. Czyta sie fantastycznie ! Napisane klarownie i ciekawie :D Piszesz dalej i wrzucasz foty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dobrze, będzie lepiej. Tak jak mówiłem ( : Pozdro

    OdpowiedzUsuń